Wartka akcja i dobra narracja. Choć wszyscy znają to wydarzenie i wiedzą jak się wszystko skończyło to sztuka było zrobić film który trzyma w napięciu. Bardzo dobra gra Toma Hanksa, który kolejny raz wciela się wyśmienicie w rolę którą gra. Bardzo dobre zdjęcia i reżyseria. Godny polecenia.
Niby tak ale film taki trochę dokumentalny, bo gdyby poszperac w internecie i po oglądać zdjęcia ze zdarzenia, posłuchać wywiadów to rownie dobrze mozna odpuścić sobie seans
No właśnie nie można tego filmu traktować jako dokument. Jestem przekonany że nie o to chodziło Eastwoodowi. W filmie chodziło o pokazanie kapitana Sullenbergera jako człowieka. Jego uczucia po presją. Odpowiedzialność za 155 osób na pokładzie. Złamanie przepisu po to aby uratować ludzi.
myslisz, ze w momencie kiedy lecisz samolotem i on zaczyna spadac czyli na 99,9 % zginiesz, to martwisz sie o to, ze zgina z toba jeszcze 155 inne osoby, czy martwisz sie tym, ze za chwile ci zgasnie swiatlo i nie bedzie juz nic?
Gdy leciałem samolotem w którym po kolei gasły silniki to rzeczywiście nie myslałem o tym ile osób jest ze mną na pokładzie. Natomiast gdy prowadziłem autobus z 65 osobami na pokładzie to bardzo często myślałem o tym aby tych ludzi dowieźć na miejsce spokojnie i bezpiecznie.
oczywiscie, ze tak ale byles w sytuacji kiedy wpadasz w poslizg na gorskiej drodze i autobus jedzie w przepasc? kazdy czlowiek ma w sobie empatie i jakies poczucie odpowiedzialnosci ale moim zdaniem ono mija w spotkaniu ze smiercia i wtedy myslimy tylko o sobie :)
Nie wiem..... , i przyznam ze nie chcę wiedzieć. Bardzo dużo podróżowałem samolotem. W jednym przypadku o którym pisałem było .... blisko. Były inne pomniejsze sytuacje. Natomiast nigdy nie byłem , i dobrze, w sytuacji zagrożenie prowadząc autokar. Przeszedłem wiele szkoleń. Jak bezpiecznie prowadzić duże pojazdy osobowe . Oczywiście nie w Polsce, tu się bierze kierowców z łapanki. Dlatego sa wypadki. Powiem Ci że te szkolenia działają do dzisiaj gdy prowadzę swój samochód osobowy po Warszawie. Szkoda że ludzi odpowiedzialnych za życie tak wielu innych nie szkoli się tak jak w innych krajach. Pozdrawiam serdecznie i ... Wesołych Świąt :-)
To chyba zależy od indywidualnego charakteru, poczucia odpowiedzialności, wychowania, poziomu egoizmu, empatii itd, wypracowanych w ciągu całego życia. Te proporcje zmieniają się wraz ze zmianami jakie zachodzą w życiu każdego człowieka.
Ja miałem kilka sytuacji stykowych na drodze, po których do dziś ciarki mnie przechodzą. Nigdy nie myślałem o sobie, o tym co mogło mi się stać, przeraża mnie natomiast myśl, co mogło stać się moim dzieciom, czy żonie, gdyby zabrakło sekund, które nas wówczas ratowały.
tak, jak sam napisales "przeraza", "moglo sie stac" czyli teraz tak to odbierasz, ale w danej chwili czlowiek mysli o swoim zyciu. Oczywiscie sa wyjatki jak np. ludzie poswiecajacy swoje zycie za kogos innego .
No właśnie że nie. Ja tak nie mam, jak kogoś wiozę to myślę o tym, że za niego odpowiadam i o swojej dupie myślę na samym końcu, albo nie myślę w ogóle.
Jak dla mnie marnie i słabo, Typowa amerykańska papka. Trafiłem przypadkowo przez Rolling Stone. Im też jeszcze swoje napiszę... Jak widać film przyciąga też ludzi, którzy uważają zapis "po oglądać" za poprawny...
Rzetelnie zrobiony film i dosć wyważony,prawie do końca nie było taka oczywistościa czy pilot podjął rzeczywiście trafną decyzję,poźniej pokazane jego rozterki,koszmary itd samo zycie mimo,ze w kilku momentach jest lekko podniosło(przecież to film!)to nie przeszarżowano w mojej ocenie.Ci ludzie co mu dziękowali też zapewne każdy z nas by się tak zachował a w portki nie jeden by z nas się zesrał.No i nie wiem ile było prawdy w tym,że Sully przeszedł na ostatecznym przesłuchaniu do kontrataku czyli podważył wszystkie próby symulatorów(o tym wiekszośc z nas zapewne nie wiedziała)i wydłużył czas reakcji o raptem tylko 35 sekund.
A ja uważam, że szkoda talentu Eastwooda na takie coś.
Niemal do końca czekałem na jakiś pazur, morał, ja wiem... Film sztampowy, przewidywalny i nudny.
Gdyby to była jakaś produkcja telewizyjna, jakich wiele na podobne tematy, nie miałbym żalu. Ale Eastwood to już starszy człowiek, kto wie, może to jego ostatni film (oczywiście mu tego nie życzę!), zatem czy warto było tracić czas? Tak to jest, że po Wielkich spodziewamy się Wielkiego, a ten film jest zaledwie poprawny.
Pozdrawiam.
Mi tam ten film się podobał i nie oczekiwałem żadnego pazura ani dodatkowych emocji, bo gdyby Eastwood je dodał, to pojawiły by się zarzuty, że nadinterpretuje historię. Wszyscy widzieli jak wyglądała ta katastrofa i nie dało się tu przemycić żadnej fikcji, jak w Titanicu.
"A ja uważam, że szkoda talentu Eastwooda na takie coś.
Niemal do końca czekałem na jakiś pazur, morał, ja wiem"- proponuję sobie wrzucic jakiś film o fikcyjnych wydarzeniach.
Zdziwiłby się kolega wiedząc, jak prawdziwe życie potrafi być zaskakujące. ;-)
Proszę mi wyjaśnić, po co reżyser na miarę Eastwooda miałby robić film o wydarzeniu świeżej daty, które to wydarzenie przemielone zostało przez media z lewa na prawo i 'na abarot'? Li tylko po to, by opowiedzieć nam po raz kolejny "jak było"?
dokładnie to samo myślałam opuszczając salę kinową, utrzymywany wysoki poziom napięcia, znakomita gra aktorów, nawet przez chwilę nie nudziliśmy się , rewelacja
Nie ma się co spierać, wydarzenia które toczyły się przez kilka ładnych tygodni zapakowane Rewelacyjnie w krótki treściwy przekaz.
Film oparty na wydarzeniach doskonale znanych, a jednak trzyma do ostatniej chwili w niepewności co do rezultatu poczynań komisji jak i samych pilotów.
No i oczywiście ponad 70 lat doświadczenia :)
Brawo Inspektorze Callahan!
Film jest strasznie bezpieczny. Narracja jest przedobrzona (albo nie przemyślana) a napięcie po połowie filmu znika... Niestety film jest tylko dobry, a mógł być czymś znacznie więcej. Z resztą... jeśli kogoś interesuje to w linku poniżej wypowiedziałem się dość szczerzej na ten temat:
http://meandryumyslu1194.blogspot.com/2016/12/sully-3-w-3.html
Przyznam się ,że nie znałem tej historii albo gdziesz mi umknęła .Ale zgodzę się że jeżeli znasz historię w internetu z mediów.
To tu jest ciężko mówić zakończeniu zostaje tylko dobrze zagrany film opowiedziana historia tak przez reżysera że chcesz oglądać.
I to się udało oglądasz za ciekawienim nie ma dłuzyn nie potrzebny scen czy wątków a zawsze mówi że filmy biograficzne czasem
pokazująz za dużo co film robi się rozległy .W końcu w jednym filmie nie można pokazać całej biografii tu naszczęscie filmie jest
tyle ile powinno być .A dodam jeszcze że ogladałem film w ramach kina letniego a że nie było pogody oglądałem z grubką ludzi film
w deszczu i to że wytrzymałem te 90 minut coś minutami to dowód że warto poświecić czas filmowi .Może nie dosłowie w deszczu .
7/10.