Takiego czarnego charakteru jak Tavington niełatwo znaleźć w innych filmach. Prawdziwy, old-schoolowy Darth Vader - bezwzględny i okrutny, nie zawaha się strzelać do dzieci, ani spalić kościół. Do tego jest świetnym szermierzem (Gibson musiał użyć podstępu żeby go pokonać). Filmowi daję "ósemkę", mógłbym więcej tylko te typowe dla Emmericha przemówienia trochę psują klimat - młoda laska ma przekonać facetów do walki o wolność? Mało kto by to kupił.
W dodatku podczas finałowej walki Tavington był ranny, Gabriel go przecież postrzelił. Moim zdaniem zakończenie to największa wada tego filmu, Benjamin Franklin powinien zginąć.